I to do takiego stopnia, że wczoraj w nocy byłam przy Lasku Lindiego i jak zobaczyłam, że 4 najebanych typków tam weszło przestraszyłam się na tyle, że go nie zwiedziłam, ja pierdole. Jak jakaś pizda się wróciłam i pojechałam na Sady Żoliborskie.
Beeeez kitu.
Rzeź.
Ponadto!
Dzisiaj planowałam nawet nic nie pić.
Nie wyszło.
Na szczęście już mi przeszło i znowu jestem nie do zajebania.
Znowu jestem Bogiem, a Wy możecie co najwyżej całować mnie po stopach, oczywiście jeśli udowodnicie, że jesteście tego godni.
Peace&love ogółem i życze Wam żebyście zawsze się bali chodzić po ciemnych lasach, nie pili i leczyli, choćby tym pieprzonym gripexem jak jesteście chorzy.
Baaaaaaaaanng kurwa!
"...ale dziś mnie wkurwia jak brak ojcaPrzez jedno nie umiem zdobywać, przez drugie nie umiem się wiązać"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz