...
W sumie to na początku notki.
Na samiutkim początku, kurwa nawet przed akapitem i moim standardowym "ej kurwa, bez kitu", podkreślającym mój nagły przebłysk, wzrost świadomości i wagę tego co będzie po nim.
Choć tak naprawdę można go odebrać jako chęć zwrócenia na siebie uwagi przez zaczepkę, delikatny atak, który i tak najprawdopodobniej wynika z chęci obrony i zapewnienie szczerości ze swojej strony z nutką oczekiwań jej również względem siebie.
Tak naprawdę nie mam pojęcia o czym chciałam pisać, bo ilość kart z których korzystam w tym samym stopniu co z... w sumie chuj. Nie wiem o czym chciałam pisać i chuj.
Tyle.
Od dzieciaka uczą nas, że po każdym zdaniu twierdzącym powinno być bo.
Nawet kurwa nie "bo", tylko "ponieważ", bo "bo" jest niekulturalne, bo "bo" możesz sobie mówić do kolegi, bo do kolegi nie musisz być kulturalny...
I kurwa co? I ich też tak uczyli, uczyli ich Ci, którzy byli tak uczeni jeszcze te parę lat wcześniej, i my będziemy rozprzestrzeniać tą naukę dalej, i mimo to sami nie znamy powodów własnych zachowań, bo zamiast je znaleźć wolimy je tłumaczyć, bo pod takim kątem stawiają na to nacisk (prowo, hipokryzja, podwójne prowo, czy naprawdę czas odstawić alfę? ^^).
Ogółem spoko uniknąć przedłużenia bezsensownej paplaniny fizyczki i 3 razy w tygodniu mówić, że się było w łazience, nie że po dzwonku zajrzało się w plan, stwierdziło, że tylko fizyka, odpaliło Vicka i złapało jeszcze ze 2 buszki zielonego.
Ale kurwa nie róbmy z siebie niedorozwinietych kalek.
Dobra, styka, trzeci dzien zapominam o tej notce i tak sobie kurwa jest otwarta robocza pomiedzy innymi kartami.
Meeeeees, nawin cos z kolegami na podsumowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz